poniedziałek, 19 listopada 2012

Bakłażan

Nie jestem przekonana do oberżyny, bakłażana czyli. Raz, kiedyś dawno temu zrobiłam i był gorzki, nie chciało mi się więcej próbować... I z zupełnie innego powodu dziś spróbowałam ponownie. Potrzebowałam zrobić mu zdjęcie, a co za tym idzie musiałam go kupić. No a jak już kupiłam, to wypadało przyrządzić. No to przyrządziłam, według przepisu, do którego robiłam to zdjęcie. Bakłażana pokrojonego w plastry ułożyłam na naoliwionej blasze, posoliłam dość obficie, położyłam na plastry szynkę. W międzyczasie pokroiłam pomidory w kostkę i wymieszałam je z czosnkiem i tymiankiem. Położyłam je na bakłażanach i wszystko posypałam żółtym serem. Zapiekłam 20 minut w 200 stopniach. Jakie było moje zdziwienie kiedy z apetytem zjadł je również Starszy, choć nie przepada za warzywami. Zostawiam sobie ten przepis i będę cyklicznie powtarzać, bo naprawdę warto.
A wino czerwone...oczywiście do popicia :-)

wtorek, 13 listopada 2012

Nie...dla niedoskonałej...

Nie zapraszam już na portal niedoskonałej, nasze drogi z Naczelną się rozeszły, to co na początku wydawało się porozumieniem dusz, już się takie nie wydaje.

Ale, ale, zamykamy jedne drzwi, aby otworzyć kolejne. Otwieram... a co za nimi znajdę, pokaże czas.

wtorek, 6 listopada 2012

Gołąbki...nie gołąbki

Jak się lubi, a Starszy nie chce jeść, to należy go troszkę oszukać.
Niby to samo, a inaczej podane i już lubi, nawet bardzo.
Czyli tak: kapusta uduszona osobno, zasmażona cebulą. Pulpety z mięsa z ryżem, ugotowane w sosie pomidorowym. I już są, niby nie gołąbki, a smakuje tak samo



piątek, 2 listopada 2012

Szarlotki zdjęcia krok po kroku









Niemiecki

Dziś przed lekcją...kompletne zaćmienie...nic nie pamiętam, nic nie umiem, nie nauczę się tego za cholerę.
Moja nauczycielka uspokoiła mnie, że to kolejny etap nauki, tak jest, że nagle myślisz, że już czarna dziura, a to nieprawda, tak naprawdę wiesz, ale myślisz, że nie wiesz...
Słucham ją, bo się zna. Reczywiście w trakcie lekcji olśniło mnie i już było dobrze. Nawet pokonwersowałyśmy trochę. Idzie ku lepszemu:-)

czwartek, 1 listopada 2012

Święto

Smutne święto dziś...Święto Zmarłych.  Powinniśmy być w takim dniu blisko nich, nawet jak jesteśmy daleko. Ja chciałbym być teraz gdzie indziej niż jestem, ale myślami wciąż wracam do tego co było. Myślę Tato o Tobie, tęsknię za Tobą. Jak byłam małą dziewczynką, nie myślałam o tym, że kiedyś Ciebie zabraknie, do głowy coś takiego nigdy mi nie przyszło. Mimo, że teraz mieszkam daleko to cieszę się, że udało mi sie być z Tobą w ostatnich chwilach. Tak bardzo wtedy chciałam zatrzymać czas, żeby się to nie wydarzyło. Nie chciałam uwierzyć i właściwie teraz też wciąż mi się to wydaje nierealne. W telefonie wciąż mam Twój numer i łapię sie na tym, że chcę go wybrać i pogadać z Tobą. Trzeba pamiętać o tym, że w życiu piękne są tylko chwile, i szkoda marnować je na głupoty, na użalanie się nad sobą. Trzeba cieszyć sie chwilą i spędzać ze soba jak najwięcej czasu. Gdy zabraknie kogoś bliskiego, ciężko się pozbierać, choć życie płynie dalej...

środa, 24 października 2012

Jesiennie

Co robić, kiedy jesień wdziera nam się do domu? Coraz mniej światła sprawia, że wszyscy chodzimy nabuzowani. Każdy krzyczy na siebie, ciężko się porozumieć i myśleć dokładnie w tym samym kierunku.
Starszy stawia się niemiłosiernie, na wszystkie nasze "tak" on zawsze odpowiada "nie" i na odwrót. Jeszcze to małe a już chce być dorosłe. Sama nie wiem jak go traktować, jak z nim rozmawiać. Ranić potrafi jak mało kto. Wiem, wyrośnie, ale dopóki to się nie stanie, osiwieję.
Młodszy wbił sobie do głowy psa, chcę, teraz i koniec. Będę się opiekował, karmił, wyprowadzał, przytulał...ciężko mu w to nie wierzyć, rozglądamy się i przyglądamy bacznie. Ciężko podjąć decyzję na wiele lat...
Ogólnie ciężko się na czymś skupić, dni coraz krótsze, tak wiele chciałoby się zrobić, a tak niewiele dnia co dzień. Nawet wymyślanie obiadu to wyższa szkoła jazdy. Nauka języka średnio mi wychodzi, niby wszystko rozumiem, a jak dochodzi co do czego, to nie pamiętam najprostszych słów. Tak móc sie wyłączyć, zresetować na chwilę i skupić wyłącznie na jednym temacie...niełatwo.

niedziela, 21 października 2012

Spać

Sobota, idę późno spać, bo przecież jutro po całym tygodniu się wyśpię, nie obudzi mnie budzik, nie muszę wstać wcześniej, aby dzieci wyprawić do szkoły, błogie lenistwo.
No i śpię, nawet się nie budzę. Nagle...dzwoni budzik. Jak to możliwe, przecież dziś niedziela. Przyśniło mi się, że on dzwoni, zerwałam się na równe nogi, aby odnaleźć sprawcę, wcale nie był nastawiony, naprawdę mi sie śniło. 6.50. Nie no, nie wstaję, pomyślałam. Ale usnąć się już nie dało. Wstałam o 7.25 i przygotowałam sałatkę na śniadanie.



Do przygotowania sałatki potrzebujemy:
opakowanie paluszków krabowych
puszkę kukurydzy
puszkę ananasa w zalewie
250g sera żółtego (ementaler u mnie)
przyprawę curry
majonez

Paluszki kroję w kostkę, ananasa również, kukurydzę odcedzam z zalewy, połowę sera kroję w kostkę a połowę ścieram na dość drobnej tarce. Doprawiam curry i dodaję majonez.

piątek, 19 października 2012

Niedoskonalamama.pl

Czy ja jestem zbyt niedoskonała aby uczestniczyć w tworzeniu portalu dla mam i nie tylko...chyba nie...
Czy w ogóle jest to możliwe, aby dziesięć kobiet dało radę się porozumieć, bez codziennych zgrzytów...ciężko jest, ale jest to możliwe.
Trzeba tylko mimo wszystko postarać się o szczerość i wywalać sobie prosto z mostu, co kogo boli. To moje zdanie i moje podejście do tematu. Jeśli jednak czasem starasz się być szczerym możesz oberwać po dupie. Ale myślę, że ostatecznie wyjdzie to na plus. Strona sie otworzyła, wymaga jeszcze masy poprawek...każde dziecko rodzi się w bólu, nawet to wirtualne.
Trzymam kciuki za założycielkę i za nas, bo jesteśmy w to zamieszane.
Wszystkich chętnych zapraszam i odsyłam do strony, z dnia na dzień będzie coraz lepiej.
www.niedoskonalamama.pl

czwartek, 18 października 2012

Jabłkowo mi nadal...

Spada Ci z nieba torba jabłek, no nie całkiem spada, ktoś poprostu daruje Ci tę torbę jabłek. Na początek myślisz, wezmę, część przerobię a resztę najwyżej wyrzucę, jak się zepsuje...a tu niespodzianka mija tydzień a z 6 kilo jabłek, został może kilogram, też do przerobienia.
Były trzy szarlotki, wątróbka i kurczak z jabłkiem, placki z jabłkami, surówka do obiadu, a jutro znowu ta surówka bo jest smaczna. Uda nam się jeszcze pewnie zjeść budyń z duszonym jabłkiem i będzie...po jabłkach:-)


środa, 17 października 2012

Blogować każdy może...

Namówiłam Młodszego do pisania bloga...pamiętnika o swoich przygodach. Starszy też pisze, tylko jeszcze nie osiągnął momentu, w którym będzie wiedział o czym pisać, ale próbuje, próbuje...

Za to małolat postanowił pisać po polsku i po niemiecku...ambitnie.

Tak się rozbujał, że mi komputer sprzed nosa zabiera, pracować nie daje i pisze!

Zdjęcia robi, dzień za dniem opisuje, zapalił się, ciekawe na jak długo starczy zapału.

No i jak tak dalej pójdzie to będzie lepszy ode mnie, albo może już jest?

Każdy z nas w młodości pisał swój pamiętnik, ale ja nie robiłam tego jak miałam osiem lat. Technika idzie z zawrotną siłą do przodu, niesamowite jak dzieci szybko sie rozwijają.

poniedziałek, 15 października 2012

Portal

Czy ja myślałam, że kiedykolowiek spróbuje coś napisać? Skrobie w tym blogu, ale żeby tak publicznie?
Jednak internet  to kopalnia wiedzy i miejsce nawiązywania znajomości, o których prawdopodobnie nie pomyślałybyśmy w realu.
Poznałam szalone dziewczyny (jedną znam już od dość dawna).
Będziemy tworzyć portal...no może się rozpędziłam, ja skromnie uczestniczę w przygotowaniach i postaram sie coś mądrego napisać, choć wcześniej tego nie robiłam.
Czuję, że to będzie cos wielkiego...

niedziela, 14 października 2012

MasterChef

Dzieci zrobiły dziś rano śniadanie...ugotowały parówki, pokroiły chleb i bułkę, ogórka, był śledź w śmietanie (no nie, bez przesady kupny był), herbata z cytryną.
A na koniec Młodszy zapytał, czy ma "oddać fartucha"...powiedziałam "przechodzisz dalej":-)
Egzamin na śniadanie zaliczyły...
Podobno dziś w planie jeszcze sałatka owocowa...juz się boję...ciekawe czyje palce będę zaklejać plastrami?

piątek, 12 października 2012

Mężowska fasolka...






Potrzebujemy:
75dkg fasoli typu Jaś
3 pęta wiejskiej, dobrej kiełbasy
boczek wędzony
cebulę
mąkę
pudełko sosu pomidorowego
majeranek
sól, pieprz


Fasolę namoczył mąż na noc. Rano odlał wodę i zalał fasolę wrzątkiem. Poczekał jeszcze godzinę, następnie zaczął fasolę gotować. W tym czasie zesmażył kiełbasę pokrojoną w półplasterki, boczek i cebulę w kostkę. Jak fasola zmiękła, to dodał do niej wszystko z patelni i doprawił do smaku.
Na koniec dodał jeszcze pomidorowy sos...
Pysznie wyszło.

czwartek, 11 października 2012

Jabłkowo mi...

Na dworze dziś 9 stopni...czuć w powietrzu, że bliżej już zimy niż jesieni.
Zastanawiające, że zimą przy 9 stopniach opatulamy się czapkami, szalikami i rękawiczkami, a jesienią, to jeszcze cienka kurtka...o czapce i szaliku nie ma mowy. Ja tam sobie jeszcze wmawiam, że ciepło:-)
Po cotygodniowej nauce niemieckiego, postanowiliśmy z Młodszym, że wrócimy do domu piechotą...3 kilometry, co tam. Trochę podbiegliśmy, trochę pozbieralismy liści, bo się synowi przypomniało, że po feriach do szkoły ma przynieść (rychło w czas...trzy dni do końca ferii).


Zaczepił nas po drodze starszy Pan...grabił liście obok domu, sprezentował nam siatkę jabłek, jakieś 5 kilo szarej renety.
Będziemy przerabiać, będzie szarlotka i wątróbka z jabłkami, mus i kompot...

W ramach podziękowań Starszy poszedł pomóc zgrabić liście i przyniósł mamie bukiet kwiatów...Słodkie...







poniedziałek, 8 października 2012

Książki...

Uwielbiam je czytać, wczuwać się, wymyślać sobie jak według mnie wygląda dana postać...
Nie, nie lubię audiobooków i nie będę ich słuchać, choć podobno większość społeczeństwa przedkłada słuchanie ponad czytanie...ja nie...

Parę dni temu pisałam, o czytaniu i co z tego... nie wynika nic...

Chłopaki chwilowo na feriach...i jak słowo daję musiałabym siedzieć nocami i czytać, bo w dzień nie jestem w stanie skupić się na artykule w gazecie, na wpisie na fejsie...
Dzieci nas zawłaszczają...

Jak mam 20 raz dziennie grać w Uno, czy Monopoly, to już robi mi się słabo

Na szczęście od poniedziałku znów zaczyna się szkoła...może wtedy się uda:-)

Nie narzekam, nie, nie...jak się wyprowadzą...kiedyś...kiedyś, to zatęsknię za chaosem...
Na szczęście to jeszcze bardzo, bardzo długo...

Szarlotka najlepsza...

To ciasto z każdym owocem smakuje genialnie...u mnie dziś z jabłkiem





Potrzebujemy:
2,5 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru
masło
4 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
jabłka (ja wzięłam 3 Gala)
opcjonalnie cynamon

Mąkę, pół szklanki cukru, 4 żółtka, proszek do pieczenia i masło wygniatam. 1/3 ciasta wyklejam blaszkę. Na to ciasto układam jabłko pokrojone na plastry. Na jabłko kruszę drugą część ciasta. Białka ubijam, do piany dodaję szklankę cukru i mąkę ziemniaczaną i jeszcze chwilę ubijam. Wykładam to na ciasto, a na pianę kruszę pozostałą część ciasta. Piekę 50 minut w 180 stopniach.
Najlepiej smakuje na ciepło z bitą śmietaną...a co tam kalorie!!




Klopsiki w sosie koperkowym

Co z kaszą gryczaną??
Klopsiki w sosie koperkowym będą idealne...


Potrzebujemy:

1kg mięsa wieprzowego
jajo
bułkę tartą
kolendrę
só, pieprz i słodką paprykę
pęczek koperku
dwie łyżki śmietany
pół szklanki mleka
2 łyżki mąki

Podgrzewam wodę, dodaję przyprawy. Z mięsa z przyprawami, jajkiem i bułką tartą formuję pulpety. Wrzucam je do wrzącej wody, chwilę gotuję. W mleku rozpuszczam śmietaną i mąkę. Dodaję trochę ciepłego wywaru i całość wlewam do garnka z pulpetami. Jeszcze chwilę gotuję, dorzucam posiekany koperek i gotowe.
Ja podałam z kaszą gryczaną i świeżą fasolką.






A w piekarniku piecze się szarlotka...

Do później...



niedziela, 7 października 2012

Pizza

U nas dziś domowa pizza.

Nie będę podawać przepisu, bo ten to chyba już zna nawet dziecko...
Starszy zwykle wersja z salami lub szynką, dziś ta druga, Młodszy dziś hawajską. Sami sobie nakładali co chcieli, wybór był duży, więc cała reszta wylądowała na naszej pizzy, ale nic to, Mąż uwielbia dużą ilość składników. Tak więc dziś była szynka, pieczarki uprzednio podsmażone, cebula, papryka marynowana (znów turecka), mozarella, czarne oliwki i pomidor.



Na deser będzie budyń z jabłkiem...jako, że sezon w pełni.

sobota, 6 października 2012

Burza w pażdzierniku...

To chyba niestandardowe zjawisko pogodowe jesienią...godzina 15 za oknem zrobiło się ciemno, tak, że światło należało zaświecić, zerwał się wiatr i lunął deszcz...i tak ok 20 minut...

W TV reklama tranu, czy czegoś takiego...i obrazki znad morza...oj, zachciało nam się nad morze...









Pogoda nie sprzyja, poczekamy do wiosny...lata?!

Poradnik oszczędnościowy, co za stówę?

Tytuł ściągnięty z bloga mojej przyjaciólki...po przeczytaniu jej tekstu postanowiłam napisać swój wywód na ten temat.
http://wozkowazolza.blogspot.de/2012/10/poradnik-oszczednosciowy-co-za-stowe.html?spref=fb

U mnie ta stówa to ok 24 euro (po dzisiejszym kursie) i mój zestaw zakupowy w tym przedziale wyglądałby tak:

* opakowanie chleba FIT ok. 10 pajd 1,09euro
* opakowanie (18sztuk) bułeczek Ciabatta do odgrzania w piekarniku 1,49euro
* masło 1,19euro
* ser Ementaler (ok. 6 plastrów) 1,49euro
* ok. 10 plasterków pieczonego schabu 1,99euro
* ok. 10 plasterków polędwicy łososiowej 1,89euro
* 6 jajek BIO 1,55euro
* 6 pomidorów kiściowych 1,11euro
* kilogram jabłek 0,99euro
* 3 opakowania budyniu śmietankowego 0,69euro
* mleko 3,8% 1,5litra 1,39euro
* woda Vittel 2 butelki 1,5 litrowe 0,75euro (każda)
* śliwki (jako, że sezon) 1,79euro/kg
* 1 kg ziemniaków 0,99euro
* mozarella 0,59euro/paczka
* sok Granini 1,11euro
* makaron spaghetti 0,69euro
* pomidory puszka 0,69euro

Mnie wyszło ok 23euro, a jak dodam do tego jeszcze 4 piwa (wszak to Oktoberfest) za 0,59/butelka i ananasa za 1euro to wyjdzie mi ok. 27 euro.

Wszystkie produkty zdrowe, bez konserwantów i sztucznych barwników...

Jednak łatwiej żyć:-)

piątek, 5 października 2012

Zając...

Wierzycie w przeznaczenie? Ja to nie zawsze...choć często...

Przypomniała mi się na przykład taka sytuacja...
Wielkanoc 2004.
Moja mama ma troje wnucząt, a na "króliczka" kupiła wtedy cztery czekoladowe zające...sama nie widziała dlaczego tak zrobiła...nie żeby prowokowała, podobno niechcący...
w następnym roku zaraz po Lanym Poniedziałku urodził sie mój Młodszy.
Tylko czemu to mi się przypomniało akurat teraz...to nie wiem:-)

Sałatka pieczarkowa

Ciężko wymyślić coś fajnego z pieczarek na zimno... no może jaja faszerowane.
Ja dziś wymyśliłam sałatkę...i wyszła smaczna.




Potrzebujemy:
8 pieczarek
3 jaja
1,5 jabłka
cebulę
paprykę marynowaną (ja mam rewelacyjną turecką)

Pieczarki w plasterkach podsmażyłam na maśle, jajka ugotowałam na twardo, paprykę pokroiłam w paseczki, cebulę pokrojoną w kostkę sparzyłam wrzątkiem, jabłka pokroiłam w kostkę. Wszystko wymieszałam z majonezem, solą i pieprzem. Na drugi dzień smakuje wybornie...

Wraca Mąż z zakupów...

czwartek, 4 października 2012

Skontrolowany...

Wizyta lekarska po siódmym roku życia zaliczona...widzi, słyszy, krzywy nie jest, ogólny rozwój stosowny do wieku...nawet waży i mierzy ile trzeba. Wciąż imponuje mi jak po dwóch latach rewelacyjnie rozumie i mówi już po niemiecku. I niech mi ktoś powie, że to nie jest kapitał dla dziecka na starcie...dwujęzyczność a z czasem i więcej nauczonych języków.
Starszy jak zwykle w roli tłumacza stanął na wysokości zadania!!

Jeszcze zaproszenia do teatru dostali, więc ferie kulturalnie im upłyną...


A w międzyczasie tak zaczęło lać, że liście z drzew się sypią...
Wczoraj 21 stopni, dziś wprawdzie 17, ale ulewa i wicher. Idzie ochłodzenie...w końcu to już październik...

środa, 3 października 2012

No nie wyrabiam...

W ogień za sobą wskoczą, płaczą jak jednemu, czy drugiemu coś przykrego się wydarzy, bronią się nawzajem...a kurde na co dzień nawalają się non stop. W pewnym momencie masz wrażenie, że najlepiej byłoby ich rozdzielić...nie wiem, może dwa mieszkania, ja z jednym, Mąż z drugim...Tylko jak podzielić sprawiedliwe, żeby znowu afery nie było.
Młodszy chciałby być traktowany jak Starszy i na odwrót, ale tylko wtedy gdy im to pasuje...

Ta różnica 5 lat...to dużo jednak...jak wszędzie są plusy i minusy...tylko myślę, czy plusów, czy minusów jest więcej...
Kocham ich najmocniej na świecie...ale czasem boli jak się traktują...

No nic...aktualnie właśnie siedzą razem w pokoju i gadają... no może to ja szukam problemu, gdzie go nie ma...

Najlepsza grzybowa na świecie...

Naprawdę!!



Potrzebujemy:

5dkg grzybów suszonych
włoszczyznę
cebulę
listek laurowy
2 ziela angielskie
sól, pieprz, lubczyk

Grzybki namoczyłam z samego rana. Około południa ugotowałam je do miękkości. W dużym garnku włoszczyznę startą na grubej tarce, cebulę i pora pokrojonego w kosteczkę, przyprawy zalałam wrzątkiem i ugotowałam. Jak już były mięciutkie dodałam posiekane grzybki i wywar z ich gotowania.

Ja podaję zupę z łazankami.

Słodkie...

Młodszy:



"Jedno serce dla Mamy, drugie dla Taty a trzecie...dla pieska, którego będę miał..."

wtorek, 2 października 2012

Gra w życie...

Znacie??


Grałam z Młodszym, ale zadzwonił telefon.
Poprosiłam Starszego, żeby mnie zastąpił...
Po chwili:
Starszy:"Mamo, Ty jakąś kiepską pensję dostajesz? Na studiach nie byłaś?"
Ja: "No nie"
Starszy: "Nie dziwne, że masz taką kiepską pensję"

Czegoś się właściwie nauczy przez tą zabawę:-)

poniedziałek, 1 października 2012

Nobel, albo inna nagroda...

Ja wnioskuję o Nobla, lub inną nagrodę dla kogoś kto wymyśli "pilota" na dziecko...
Dlaczego nie można wyłączyć albo chociaż ściszyć takiego delikwenta, który od momentu jak otworzy oczy (z reguły przed 7, choć zdarza się czasem 8, ale jakoś nigdy w weekend:-) do momentu jak je zamyka (z reguły około 21 to Młodszy, bo Starszy to najchętniej w ogóle nie chodziłby spać...taki dorosły...13 lat) gada cały czas, jak je, jak gra, jak ogląda TV, jak spaceruje, jak gra w piłkę....cały czas...
A do tego jeszcze śpiewa, jeden i drugi... no nie wiem, jak wyrośnie piosenkarz, albo dwóch, to nie bedę miała pretensji, ale narazie Młodszy ma zamiar być policjantem, może grającym w piłkę.
Starszy nie ma na siebie pomysłu, choć może zostałby aktorem, z matmy też daje radę, a i języki obce wchłania?...

Uwielbiam te moje dzieci, ale jak po raz setny danego dnia proszę o ciszę i nic z tego nie wynika...oj...
energia niespożyta, pozazdrościć...zwłaszcza podzielności uwagi...

A to dopiero pierwszy z czternastu dni ferii...

Nauki ciąg dalszy...

Lekcja numer dwa

Dziś poznałam duuuuużo nowych słówek. Uczyłam się też rodzajników określonych i nieokreślonych.

Reasumując: język niemiecki to prosty język do nauczenia, trzeba tylko poznać reguły nim rządzące...
Kuć słówka...
Jasne, że dzieci chłoną jak gąbka...a ja to już najmłodsza nie jestem...ale chyba dam radę:-)

Ich fühlen mich wohl...

Naprawdę dobrze się czuję:-) Naprawdę...

niedziela, 30 września 2012

Karibikkuchen...czyli ciasto z Karaibów:-)

Potrzebujemy:
100g wiórków kokosowych
4 jajka (oczywiście zerówki)
250g cukru
200ml soku ananasowego
200ml oleju
300g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Wiórki kokosowe zrumieniam na patelni. Jajka miksuję z cukrem, dodaję olej i sok. Cały czas miksując dosypuję proszek do pieczenia, mąkę i wiórki z patelni. Ciasto wylewam do dwóch jednorazowych blaszek i piekę 50 minut w 180 stopniach.





Lukier przygotowuję z soku ananasowego i cukru pudru, tak długo mieszam jedno z drugim, aż wyjdzie gładki, lekko lejący.


Nie...zwykłe piersi...

...czyli Mąż twierdzi, że piersi z kurczaka są nudne. Ja mu dziś udawadniam, że nie zawsze.








Potrzebujemy:
2 duże piersi z kurczaka
7 pieczarek
majonez
cebulę
2 jabłuszka
9 ziemniaków
tarty ser żółty

I z tych składników robię cały obiad. Piersi dzielę na pół. Dwie będą z samym serem (dla Młodszego i Starszego). Dwie solę i pieprzę, nakładam na nie po łyżce majonezu i pieczarki podsmażone z połową cebuli. Wkładam je do piekarnika na 200 stopni (dziś opcjonalnie z papryką). W tym czasie ziemniaczki myję i kroję w kostkę, zasypuję solą do pieczonych ziemniaków i olewam troszkę olejem. Potem stawiam na palniku i pozwalam "złapać" temperaturę. Podsmażam aż się zazłocą. Po 20 minutach w piekarniku piersi zasypuje serkiem żółtym i daję im jeszcze 10 minut.
A teraz czas na sałatkę: pół cebuli siekam w drobną kosteczkę i ścieram dwa jabłka na grubej tarce, teraz tylko sól, pieprz i odrobina majonezu.

Bardzo szybko i bardzo smacznie...


sobota, 29 września 2012

Nasz Oktoberfest



Oktoberfest: to niemieckie dożynki chmielowe w Monachium w Bawarii. Bawarskie święto piwa. Odbywa sie corocznie od 1810 roku na przełomie września i października i jest największym na świecie festynem. W trakcie trwania festynu wypijane jest ok. 5 milionów litrów piwa.
Tradycyjne stroje na Oktoberfest są atrakcją turystyczną.

My świętujemy preclami i piwkiem.
Dziś Hacker-Pschorr:



Budyń z jabłkiem




Potrzebujemy:

2 jabłka
cynamon
2 łyżeczki cukru
budyń śmietankowy
0,5 litra mleka

Jabłka obieram ze skórki, ścieram na grubej tarce. Duszę w garnku z cynamonem i cukrem. Wykładam do miseczek. Budyń gotuję zgodnie z przepisem na opakowaniu i gorący nalewam na jabłka do miseczek.
Świetne połączenie smaków... Deser prosty a pyszny.

Jajko mądrzejsze od kury...

Starszy zrobił mi wczoraj test z niemieckiego, czasowniki i ich odmiana...nawet nieźle mi poszło, chyba 97% na tak...wystawił mi ocenę.

Pierwszy krok zatem uczyniony, teraz tylko pokuć słówka i pomalutku można się zacząć odzywać do ludzi:-)

ich lerne
du lernst
er, sie, es lernt
wir lernen
ihr lernt
Sie lernen

haha...

piątek, 28 września 2012

Z jakiego powodu dziecko potrafi się zmobilizować...

Temat pies...jak w każdym domu i u nas nadszedł ten moment.
Starszy już wyrósł i o psie nie chce nawet słyszeć..."mam uczulenie i będę ciągle kichał...nie ma mowy", choć wcale nie ma uczulenia na sierść:-).
Młodszy się nakręcił, a ponieważ to Tata jest przeciwny, to Młodszy robi wszystko, żeby go przekonać...pisze liściki, obiecuje, że będzie super grzeczny, będzie psa karmił, spacerował, głaskał i przytulał... Tylko kupmy!!!
Narazie musi mu wystarczyć piesek przytulanka, jego Loca...

Popołudnie...

Młodszy wraca ze szkoły, buzia mu się nie zamyka..."zapomniałem sportu, wygraliśmy w dwa ognie, a nie trafiłem Natalii, a trafiłem kogoś tam"...blablabla...

- coś bym zjadł
- zjedz sałatkę, której nie dojadłeś w szkole
- coś słodkiego
- weź z lodówki "kinderka"


Otworzył, nakruszył...jeszcze nic nie powiedziałam a już słyszę :"odkurzałaś? nie...to dobrze...

Nie da się ponudzić, oj nie...


A przed nami dwa tygodnie ferii...

Zaspaliśmy...

Budzik dzwoni o 6.50...to jak to się stało, że nie zadzwonił??
A może dzwonił, tylko...nie usłyszałam:-)
I nagle słyszę..."chyba powinienem już wstać" to Mąż, wspaniałomyślnie...
7.13
A w piątek obaj chłopcy idą na 8.

No i zaczęło się...kursowanie między łazienkami, ubieranie, czesanie...to oni we trzech...ciekawe, bo normalnie to Młodszy szybciej się ogarnia, ale w sytuacji stresowej jak dziś, to Starszy dał radę a Młodszy marudził, że się nie "wyleżał" dostatecznie...
A ja w kuchni pod nosem sobie mówię "fajnie, że ja też muszę wyjść za chwilę".
Jak już usiedli do śniadania zrobionego przeze mnie, to ja mogłam się sobą zająć...

Na szczęście zdążyliśmy, Mąż o 7.45 ze starszym do auta, ja o 7.50 z młodszym piechotką...

Uff.

czwartek, 27 września 2012

Apfelbrot

To chleb jabłkowy, który na lekcjii religii w szkole upiekł mój synek. Tradycyjny niemiecki chleb.



Potrzebujemy:

700g jabłek
200g cukru
500g mąki
1 proszek do pieczenia
1 łyżeczkę cynamonu
200g pokruszonych migdałów
1 łyżkę kakao
można dodać rodzynki

Jabłka kroimy na małe kawałeczki, zasypujemy cukrem i odstawiamy na noc. Następnego dnia dodajemy do nich przyprawy i migdały. Łączymy wszystko z mąką i proszkiem do pieczenia. Zagniatamy. Wykładamy do blaszki. Pieczemy około godziny w 180 stopniach.


środa, 26 września 2012

Omlet z pieczarkami i serem pleśniowym...

...czyli coś z niczego.

Potrzebujemy:

jajko,
3 pieczarki
łyżkę mąki
łyżkę śmietany
trochę mleka
5dkg sera pleśniowego
pomidorka
oliwę z bazylią
sól, pieprz

Najpierw podsmażyłam pieczarki pokrojone w kawałki. W misce rozmieszałam jajko z mąką, mlekiem i śmietaną, dodałam pokruszony ser pleśniowy. Wszystko wylałam, na patelnię, na której podsmażałam pieczarki. Podsmażyłam z jednej strony, przełożyłam na drugą i już...
Ja zjadłam omleta z pomidorkiem polanym oliwą z bazylią...

wtorek, 25 września 2012

Ziemniak...sałatka i zupa

Ziemniak, kartofel..."udomowiono" go ok 8 tys. lat temu.
Obecnie dieta przeciętnego mieszkańca Ziemi to ok. 33 kilogramy ziemniaków rocznie.
Dziś ja dołożyłam trochę ziemniaków do naszej diety:-)

Na początek zupa:

Kartoflanka


Potrzebujemy:

7 zimniaków
włoszczyznę
sól, pieprz
lubczyk
2 łyżki masła
4 serdelki

Ziemniaki, marchewkę, seler, pietruszkę i por kroję w kostkę, zalewam wodą i dodaje masełko. Gotuje wszystko do miękkości, doprawiam. Na koniec dodaję serdelki pokrojone w półplasterki i zagotowuję.
Na talerzu dokładam łyżkę śmietany.



Zrobiłam też sałatkę...

Sałatka ziemniaczana:


Potrzebujemy:

słoik ziemniaków w plasterkach
puszkę kukurydzy
ok. 20 korniszonków
pęczek szczypiorku
łyżkę musztardy
3 jajka na twardo
majonez
sól i pieprz


A resztę serdelków nie skrojonych do zupy synek zjadł pod postacią Currywurst (serdelki podpieczone, pokrojone w plasterki, polane kutchupem i posypane obficie curry:-)