środa, 23 stycznia 2013

Pierogi z mięsem i węgiel

Kawałek wołowiny z rosołu i dylemat, pierogi czy naleśniki. Stanęło na pierogach, a ciasto jako spontan wyszło boskie. Pierogi jak pierogi. Trochę mąki, sól, wrzątek i oliwa. Potem tylko lepienie i gotowanie.
Cebulę do pierogów pokroiłam na drobną kosteczkę i w oczekiwaniu na Męża postanowiłam ją podsmażyć. A jak już się trochę podsmażyła to przestawiłam na drugi palnik, co by dosmażyć, jak już będę podawać. I za cholerę nie wiem, jak to się stało, że drugi palnik włączyłam, zamiast wyłączyć ten spod cebuli. Starszy wszedł, włączył wywietrznik,bo mu dym przeszkadzał, ale po co zdjąć cebulę co się kotłuje z palnika. "Myślałem, że ty taką cebulę chciałaś zrobić"...ta...
Jak ją wylewałam do kibla, to już zwęglona była. A smród do tej pory nie chce wyjść z domu...

Ale pierogi wyszły boskie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz