poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nie miała baba kłopotu...

Synów mam dwóch...Starszy jest już zbuntowanym nastolatkiem, 14 rok na karku i podstawowa życiowa zasada "spokojnie, zdążę", nieważne, że wszędzie biegiem, ale się nie spóźnia. Wszystko aktualnie jest na nie...ale spoko, przejdzie mu...kiedyś napewno.
Młodszy mój synek ma 8 lat, ten to jeszcze ma siłę i ochotę na wszystko. Właściwie teraz jest trochę na etapie, że chciałby robić wszystko naraz, no i najlepiej bez pomocy kogokolwiek...

No dobra, ale ja do czegoś zmierzam przecież. Synowie moi śpią już i przesypiają całe noce, starszy to w weekend pewnie z łóżka nie wstawałby wcale. Zaczęli przesypiać całe noce odkąd skończyli rok. To cóż mnie kurde podkusiło, żeby kupić sobie szczeniaczka?
Przygotowałam się na to, że spacery, że sikanie w domu, że uczenie komend, że przytulanie... ale nie przygotowałam sie mentalnie na to, że sypiać przestanę... Ta mała cholera jest z nami od ponad tygodnia i od ponad tygodnia noc porwana jest na części. Śpi z nami w łóżku, a jakże. Przez pierwsze noce, wstawał i łaził, teraz już tylko przebudza się i bawi przez chwilę moimi dłońmi lub włosami, a potem wtula się w szyję i zasypia słodko.

A tak w ogóle to jest przesłodki i można łychami go jeść. A pachnie tak cudnie...



                                                  Taki sie urodził, 16 listopada




                            A taki był, jak przywieźliśmy go do domu 12 stycznia

4 komentarze: